Reprywatyzacja nastąpiła w chwili, kiedy Państwowe Przedsiębiorstwo „Uzdrowisko” miało olbrzymie kłopoty finansowe. Zatrudniało wówczas ponad 100 pracowników. Wiem, że w Polsce słowo reprywatyzacja jest źle kojarzone – mówi prezes. Żeby do niej doszło musieliśmy się zrzec z roszczeń o odszkodowanie, jakie państwo musiałoby ponieść za kilkadziesiąt lat bezprawnego użytkowania majątkiem prywatnym, nielegalnie zagarniętym tuż po wojnie przez władze komunistyczne. Nam nie zależało na odszkodowaniu, ale na dalszym rozwoju uzdrowiska – mówi prezes.
Od czasu reprywatyzacji trwa rewitalizacja uzdrowiska. - Na początek jest to gwarantowana czteroletnia inwestycja na kwotę 10 mln złotych. Skarb Państwa ma nad nią pełną kontrolę, którego pakiet akcji wynosi 20 procent. W radzie nadzorczej zasiada jeden jego przedstawiciel. W umowie jest zapis o przeprowadzeniu audytu finansowego. Ma go sporządzić firma uzgodniona z Ministerstwem Skarbu. Środki na sfinansowanie inwestycji pochodzą w dużej części z kapitału rodzinnego. W dalszych latach będą to pieniądze pochodzące z obligacji, pożyczek i innych firm. . Źródło ich jest legalne i czytelne- mówi prezes Krzysztof Mańkowski.
Skąd zatem pogłoski, ze finansowanie inwestycji może pochodzić z nielegalnych źródeł ? Myślę, że jest to robione celowo, żeby nam utrudnić pracę i niszczyć Szczawnicę, która ma wielki potencjał rozwoju – mówi prezes.
Dodaje – że w najbliższych dwóch , trzech latach miasto będzie inwestować bardzo dużo pieniędzy w programy komunalne. Przygotowuje kilka wniosków o środki unijne. Być może, dojdzie do współpracy zapewniającej równoległy rozwój miasta i uzdrowiska. A, kto źle temu życzy, lepiej, żeby nie przeszkadzał.
Stanisław Zachwieja