Mateusz Polaczyk bohaterem Szczawnicy


Kilka drobnych błędów, a zwłaszcza słabsza druga połowa przejazdu na torze olimpijskim w Londynie pozbawiły Mateusza Polaczyka medalu. Zajął, bardzo nie lubiane przez sportowców, 4. miejsce. Do zdobycia medalu zabrakło mu jedynie 1,23 sek. Wygrał Włoch, Daniele Molmenti. Dla mieszkańców Szczawnicy jest jednak bohaterem.

To i tak najlepszy wynik w historii IO wywalczony przez Polaka w kajakarstwie górskim. Podobny wynik zanotowała Maria Ćwiertniewicz w K1 na IO w Monachium w 1972 roku. Gdy na starcie pojawił się Mateusz Polaczyk kibice zgromadzenie w Strefie Kibica w namiocie pod kolejką PKL w Szczawnicy, zgotowali mu ogromny doping. Do końca wierzyli, że będzie medal. Przebiega zawodów na żywo relacjonowali: jego siostra, kajakarska (K-1) Joanna Mędoń - Polaczyk i były trener reprezentacji Polski, Kazimierz Kuropeska.

Na analizę przejazdu trzeba jeszcze poczekać, twierdzi jego ojciec, Krzysztof Polaczyk. - Nie będę płakał, choć nie ukrywam, że pozamedalowe miejsce jest dla mnie lekkim zawodem. Liczyłem na medal. Bo wiem, jak Mateusz solidnie przygotowywał się do IO. Ale to jest sport i z takim wynikiem trzeba się pogodzić, licząc, że na kolejnej Olimpiadzie zostanie on poprawiony, jeśli nie przez Mateusza to przez będących w dobrej formie synów Grzegorza i Rafała. Nie wolno mu odmówić walki, druga połowa była trochę słabsza, zwłaszcza na jednym z podjazdów - mówi Krzysztof Polaczyk.

Obecny strefie kibica burmistrz Grzegorz Niezgoda podkreślił duże znaczenie udziału Mateusza Polaczyka dla propagowania sportu kajakowego i promocji regionu pienińskiego.

– Uważam, że 4. miejsce na Olimpiadzie, to jest dobry wynik, ale dla sportowca jest najgorszy z możliwych. Na pewno Mateusz mocno to przeżywa. Uważam, że w KS Pieniny jest bardzo wielu wspaniałych i rokujących nadzieje olimpijskie dzieci i młodzieży, co pokazują już w startach na zawodach międzynarodowych – powiedział.

Z takiego wyniku zadowolona jest mama Mateusza Polaczyka, Pani Barbara Polaczyk. – Napięcie podczas przejazdy syna było bardzo duże. Życzyłam mu jak najlepszego wyniku. Choć, uważam, że 4. miejsce jest dobrym wynikiem, bo przecież mogło być gorzej. W sporcie poza umiejętnościami liczy się szczęście, i tej odrobiny szczęścia do zdobycia medalu zabrakło synowi. Ale jest dobrze – mówi Pani Barbara Polaczyk.

Z wielkim napięciem start w zawodach Mateusza Polaczyka obserwował prezes Stowarzyszenia Sportów Wodnych WKS „Zawisza” Bydgoszcz, Waldemar Kajzer. – Bardzo liczyłem na medal, stało się inaczej. Trudno. O braku miejsca na podium zaważyła końcówka przejazdu – twierdzi prezes.

Źródło: www.podhale24.pl

Galeria zdjęć