Motorynka wybuchła w szopie

Chyba tylko dzięki bliskości jednostki ochotniczej straży pożarnej nie doszło do pożaru, który mógł ogarnąć zabudowania gospodarcze przy ul. Szalaya w Szczawnicy. 10-letni Dominik Łużny po długim okresie zimowym chciał uruchomić motorynkę  w szopie sąsiadującej z domem mieszkalnym. Na jego nieszczęście doszło, najprawdopodobniej w gaźniku, do wybuchu ognia i motorynka stanęła w płomieniach.
Chłopiec doznał lekkich poparzeń twarzy, ale bez konieczności pobytu w szpitalu. Tak stwierdzili lekarze, którzy szybko dotarli na miejsce zdarzenia. Do pożaru jechało siedem jednostek straży pożarnej, lecz z uwagi na małe zagrożenie pożarowe niektóre zawróciły.
– To chyba cud, że nic groźniejszego się nie stało – mówi babcia chłopca Maria Piecyk.  – To było ok. godziny 16, gdy zauważyłam, jak z okna na piętrze domu, w którym mieszkam wraz z córką i jej rodziną, wydobywa się dym. Zeszłam na dół i zobaczyłam, jak wnuk przestraszony, z zasłoniętą twarzą, woła o pomoc. Szybko powiadomiłam resztę rodziny i to ona zadzwoniła postraż pożarną.
Po wybuchu zaczęły się palić niektóre przedmioty. Motorynka doszczętnie spłonęła. – Dzięki szybkiej interwencji straży nie doszło do rozprzestrzenienia się ognia na całą szopę i być może budynek – mówi babcia chłopca.

Stanisław Zachwieja
Autor: Gazeta Krakowska 2009-04-22