Na pomoc pogorzelcom - Dziennik Polski; Podhalański (04 luty 2010 r.)

Ratując się przed ogniem, na bosaka wybiegali z domuTrzy rodziny, które straciły dach nad głową podczas wtorkowego pożaru, tymczasowo mieszkają w Jaworkach. Nie zostali z problemem sami, pomoc w odbudowie domu deklarują im mieszkańcy, przedsiębiorcy i radni. Utworzono też specjalne konto, na które można wpłacać dla nich pieniądze.

- Gdy tylko wybuchł pożar nasi sąsiedzi przyszli do nas, nie mieli nawet butów, tak szybko uciekali. Spędzili u nas prawie cały dzień. Płakali. Trzeba było ich uspokajać. To ubodzy ludzie. Przez lata nie mieli nawet łazienki ani wody. Teraz udało im się co nieco odremontować dom, a spotyka ich takie nieszczęście - mówi pani Karolina Oleś, sąsiadka pogorzelców, apelując o pomoc dla nich.

Pogorzelcy ostatnią noc spędzili przeważnie u krewnych. W tym czasie władze miasta wraz z Ośrodkiem Pomocy Społecznej przygotowywały dla nich lokum. - Porozumieliśmy się z OSP, właścicielem remizy w Jaworkach, teraz właśnie dogadujemy wynajęcie całego pierwszego piętra dla pogorzelców - mówił wczoraj w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" burmistrz Grzegorz Niezgoda. W tym czasie pogorzelcy już aklimatyzowali się w nowym lokalu. Przeglądali otrzymane ubrania, wyszukując te, w których mogą teraz chodzić. Starsze małżeństwo na piętrze remizy otrzymało jeden pokój, kolejny młode małżeństwo z dwójką dzieci w tym dwulatkiem, kolejny matka z dwoma dorosłymi synami, a najmniejszy jej dwie córki: uczennica szkoły podstawowej i gimnazjalistka. Na piętrze rodziny mają też wspólną łazienkę, a na parterze kuchnię. - Jeszcze we wtorek założyliśmy tam wentylację - zapewniał burmistrz Grzegorz Niezgoda.

Gdy tylko doszło do nieszczęścia, mieszkańcy uzdrowiska pospieszyli rodzinie z pomocą. Gdy jeszcze płonął dom, MOK zorganizował zbiórkę ubrań. Wystarczyło, że rzucono hasło: potrzebne są buty dla dwulatka, natychmiast się znalazły. W transporcie ocalałych z pożaru ubrań, sprzętów do specjalnego magazynu przy Urzędzie Miasta pomógł z kolei pan Bogdan Szewczyk, a pan Adam Wolfram zaprosił wszystkich pogorzelców na obiad, natomiast właściciele bacówki w Jaworkach zapewnili im obiady do końca tygodnia, a pani Maria Gonciarz przekazała mnóstwo wędlin. - Pogorzelcy mają dobrze zaopatrzoną lodówkę, nie brakuje im jedzenia - zapewniała wczoraj kierowniczka OPS Lidia Misztal. - W Jaworkach zostali bardzo serdecznie przyjęci. Ludzie przychodzili do nich z garnkami ciepłego jedzenia. Pytali, czy czegoś nie potrzebują. Teraz organizujemy dla nich jakieś meble na ubrania, szafki do kuchni, zakupimy opał na zimę oraz przyznamy zasiłki celowe. Otwarte jest też konto, na które można wpłacać pieniądze na pomoc dla tych rodzin.

Kierowniczka zapewniła nas, że dla obu dziewczynek przygotowane są już książki i zeszyty, będą mogły one więc wrócić do szkoły już w czwartek.

Wczoraj o pogorzelcach dyskutowano w Urzędzie Miasta, ich sprawa ma być poruszana na kolejnych zebraniach osiedlowych, z których pierwsze odbyło się już wczoraj. W niedzielę zostanie zorganizowana zbiórka dla poszkodowanych w dwóch kościołach. Z kwestą po domach, jak już zadecydowano, udadzą się też radni w swych okręgach.

- My ze swej strony na pewno pomożemy w odbudowie domu. Musimy jednak pierwsze ustalić sprawy właściwe działki - mówi burmistrz Grzegorz Niezgoda.
 

BES