Szczawnica z problemem własności dróg miejskich

Szczawnica stanęła przed problemem własności dróg miejskich. Sprawa dotyczy części ul. Połoniny, ul. Flisackiej, ul. Pienińskiej, działek położonych przy ul. Głównej, w Parku Dolnym. O wypłatę odszkodowania za drogi ubiegają się spadkobiercy byłego właściciela uzdrowiska hr. Stadnickiego, którzy złożyli do Starostwa Powiatowego w Nowym Targu stosowny wniosek.

Jeśli roszczenia będą zasadne, to miasto będzie musiało wypłacić spadkobiercom nawet 1 mln zł odszkodowań. - Na pewno będziemy się bronić i nie dopuścimy, aby budżet Szczawnicy został sparaliżowany odszkodowaniami, a tym bardziej zwrotem własności - zapowiada burmistrz Grzegorz Niezgoda.

W Szczawnicy coraz częściej padają na forum publicznym pytania, czy działki zajęte przez miasto pod drogi miejskie są objęte roszczeniami spadkobierców hrabiego Stadnickiego, czy Szczawnica będzie zmuszona zwrócić działki zajęte pod drogi czy też zapłacić odszkodowania... Sprawę próbowały wyjaśnić Komisje Rady Miasta w oparciu o dokumenty i opinie prawne. Na spotkanie komisji zaproszono również przedstawiciela spadkobierców Andrzeja Mańkowskiego.

- Pytany o to na Komisji Planowania Krzysztof Mańkowski oświadczył, że nie zna do końca tej sprawy i w sumie nic nie wyjaśnił - informuje burmistrz Szczawnicy Grzegorz Niezgoda. - Jest to dla nas bardzo niebezpieczna sytuacja, może się bowiem okazać, że nie mamy wpływu na finał tej sprawy. Na pewno będziemy się bronić i nie dopuścimy, aby budżet Szczawnicy został sparaliżowany odszkodowaniami, a tym bardziej zwrotem własności.

Sprawa dotyczy części ul. Połoniny, ul. Flisackiej, ul. Pienińskiej, działek położonych przy ul. Głównej oraz w Parku Dolnym. W Urzędzie Miasta próbowano już rozeznać tę kwestię i z uzyskanych informacji wynika - jak relacjonuje burmistrz Szczawnicy - że nieruchomości pozostające w dniu 31.12.1998 roku we władaniu Skarbu Państwa lub jednostek samorządu terytorialnego, niestanowiące ich własności, a zajęte pod drogi publiczne, stają się z mocy prawa własnością Skarbu Państwa lub właściwych jednostek samorządu terytorialnego. Natomiast kolejny przepis ustawy reformującej administrację publiczną z 13 października 1998 roku wskazuje organy odpowiedzialne za wypłatę w takim przypadku odszkodowań; w przypadku dróg gminnych jest to lokalny samorząd.

- Swego czasu podjęliśmy starania dotyczące wyjaśnienia tej sytuacji - przedstawia sprawę burmistrz Grzegorz Niezgoda. - Wystąpiliśmy do Starostwa Powiatowego w Nowym Targu i do wojewody małopolskiego celem dostarczenia dokumentów, oraz wyjaśnienia grożących nam konsekwencji finansowych. Okazało się, że spadkobiercy hr. Stadnickiego złożyli w 2005 roku do starostwa wniosek o wypłatę odszkodowania za drogi, a pozostałe działki zostały objęte roszczeniami. Ponieważ pan Andrzej Mańkowski reprezentujący spadkobierców nie przedłożył do starostwa stosownych pełnomocnictw od wszystkich spadkobierców, starostwo wstrzymało się z dalszymi działaniami w zakresie przyznania odszkodowań i wyznaczyło 30 dni na dostarczenie pełnomocnictw. Nie zostały one do tej pory przedłożone, nie znaczy to jednak, że starostwo nie podejmie dalszych działań po otrzymaniu dokumentów. Według nas sprawa powinna być umorzona wobec niedopełnienia wymaganych formalności. I takie stanowisko starostwa zamknęłoby sprawę odszkodowań.

Wyznaczony na uzupełnienie dokumentów termin minął 31 marca. Starostwo, by ustalić lub odmówić przyznania odszkodowania, musi posiadać decyzję "określającą przedmiot postępowania", która jest wydawana przez wojewodę - w tym przypadku mogą o nią wystąpić spadkobiercy hr. Stadnickiego bądź samorząd Szczawnicy. Dopóki starostwo nie będzie dysponowało kompletem dokumentów oraz decyzją wojewody, wniosek pozostanie nierozstrzygnięty.

- Sytuacja jest nieciekawa, mam wiele wątpliwości co do zasadności wspomnianych roszczeń, a już w ogóle do ewentualnych odszkodowań. W przypadku Szczawnicy jest to kwota dość znaczna, a jej wielkość będzie wynikać z oszacowania biegłego rzeczoznawcy. Według naszego rozeznania mogą to być kwoty rzędu 500 tys. zł do 1 mln zł. Taka kwota odszkodowań to tragedia dla budżetu Szczawnicy - informuje burmistrz Grzegorz Niezgoda.

Krzysztof Mańkowski, reprezentujący interesy spadkobierców hr. Stadnickiego, uważa, że wokół sprawy sztucznie robiony jest szum, który ma jego rodzinę postawić w złym świetle.

- Kiedy będzie wiadomo, o jakie dokładnie tereny i o jakie pieniądze chodzi, będziemy wtedy dyskutować z miastem. Uważam, że dopóki nasz wniosek nie jest akceptowany przez starostwo czy wojewodę, to po co o tym rozmawiać. Mamy decyzję NSA, która pozwala nam dochodzić zwrotu naszego majątku, również tego, na którym są drogi, ale nie zabierzemy miastu dróg, a czy będziemy dochodzić roszczeń, o tym dopiero będziemy rozmawiać z burmistrzem, jak sprawa się zakończy - mówi Krzysztof Mańkowski i dodaje, że dokumentacja, której brakuje we wniosku złożonym do Starostwa Powiatowego, zostanie przez nich uzupełniona. (TEZ)

"Dziennik Polski" 2008-04-02

Autor: wa