Przepychanki miasta i przedsiębiorcy

Ciągle powraca sprawa awarii prądu na placu pod Palenicą w Szczawnicy podczas majowych imprez. Miejscowy przedsiębiorca, który prowadzi tam ogródek gastronomiczny i rozrywkowy, poniósł straty w wysokości 40 tys. zł. Miasto twierdzi, że nielegalnie korzystał z prądu. - Burmistrz ze mnie i syna zrobił złodziei! Przez tyle lat faktury były płacone, nie zalegałem z żadną opłatą. Jakbym kradł prąd, to czemu mi go nie odetną - mówi szczawnicki przedsiębiorca Paweł Guszkiewicz.

Na żądanie burmistrza Paweł Guszkiewicz przedstawił wyjaśnienia na piśmie oraz oświadczenie swoje oraz dwóch innych osób biorących udział w przetargu, z których wynika, iż miasto miało wykonać do końca kwietnia nową skrzynkę elektryczną, z której miałby korzystać dzierżawca terenu pod Palenicą; do tej pory jednak do dyspozycji dzierżawcy byłaby istniejąca skrzynka. - Wielokrotne interwencje w sprawie założenia skrzynki nie przynosiły rezultatu, a jedynie byłem informowany, iż sprawa jest w trakcie załatwiania - wyjaśnia Paweł Guszkiewicz. - Dziwi mnie fakt wystąpienia miasta w kwestii korzystania przez moją firmę ze znajdującej się przy tym terenie skrzynki elektrycznej, sugerując jednocześnie jakoby to korzystanie było nielegalne w sytuacji, gdy wydzierżawiający wyraził zgodę na korzystanie ze skrzynki do czasu zamontowania nowej, co jednakże do teraz nie nastąpiło.

Burmistrz Szczawnicy wyjaśnia, że nie ma żadnych dokumentów dotyczących sprawy skrzynki przy PKL i użyczania prądu. Kwestionuje również treść oświadczeń załączonych przez przedsiębiorcę, a podpisanych przez dwie inne osoby uczestniczące w przetargu, z których jedna - zdaniem burmistrza - w ogóle nie brała udziału w przetargu. W oświadczeniach stwierdzono, że miasto zapewniało, iż przyszły dzierżawca placu pod Palenicą będzie miał zapewniony dostęp do energii elektrycznej i wody.

- Przed przetargiem nie kontaktowałem się z nikim z wyjątkiem pana Guszkiewicza - mówi burmistrz Grzegorz Niezgoda. - Powiedziałem wówczas, że miasto jest właścicielem terenu i nie będzie robić problemu, żeby przyszły dzierżawca sfinansował sobie wykonanie skrzynki elektrycznej, natomiast my, jako właściciel, wystąpimy o stosowne pozwolenia. Nam skrzynka jest niepotrzebna, bo my mamy prąd pod koleją.

Z informacji przekazanych przez burmistrza wynika, że 18 stycznia zgłoszono do zakładu energetycznego sprawę założenia nowej skrzynki, a z 18 lutego pochodzi umowa o wykonanie tejże skrzynki. Jej założenie miał już sfinansować dzierżawca terenu.

- Umowa dotyczy skrzynki, która do tej pory nie została wykonana, ona nie istnieje i nikt nie umie powiedzieć, kiedy będzie - mówi przedsiębiorca. - Tak się traktuje ludzi, którzy tyle pieniędzy wpłacają do budżetu! Rocznie płacę za plac 120 tys. zł.

(TEZ)

"Dziennik Polski" 2008-06-05