W korowodzie dorożek na plac Dietla

Paradnie, bo korowodem dorożek, w których zasiedli górale odziani w barwne stroje regionalne, rozpoczął się w Szczawnicy IV Góralski Festyn Rodzinny. Na placu Dietla powitała wszystkich krościeńska kapela Jaśka Kubika i impreza rozhulała na dobre.

Smakosze góralskiej kuchni i wypieków cierpliwie stali w kolejce do stoisk, gdzie uwijały się gaździny, nakładając a to bigos, a to domowe ciasta. Spora kolejka ustawiła się też do loterii fantowej; nic dziwnego, bowiem każdy z kupujących losy miał szansę na wygranie atrakcyjnych nagród, wśród których był między innymi rower górski, sprzęt DVD, poduszki do samomasażu, weekend dla dwóch osób w pensjonacie, lampa do opalania. Podczas festynu nie mogło zabraknąć góralskiej muzyki, prezentowały się więc zespoły regionalne: "Mali Łopuśnianie" z Łopusznej, "Pieniny" z Krościenka

nad Dunajcem i "Lubań" z Kluszkowiec, ale na scenie wystąpił też romski zespół ze Spiskiej Starej Wsi na Słowacji i zespół "Vena". Muzyka przerywana była konkursami, najmłodsi próbowali swych sił m.in. w rzucani grulami do kosza, dla dorosłych przygotowano konkurencje w jeździe taczkami, cięciu drewna piłą "moja - twoja" i picia piwa na czas.

Dodatkową atrakcją było spotkanie z Waldemarem Ochnią - zawodowym parodystą, człowiekiem o stu głosach, polskim artystą kabaretowym, słynącym z talentu do naśladowania głosów znanych postaci. O godz. 22 na placu Dietla odbył się pokaz sztucznych ogni. Organizatorem festynu góralskiego był Pieniński Oddział Związku Podhalan, a poprowadził go po mistrzowsku znany z ciętego dowcipu gawędziarz góralski Piotr Gąsienica. (TEZ)

"Dziennik Polski" 2007-08-20

Autor: wa