Rusińskie kapliczki

Rusi Szlachtowskiej praktycznie już nie ma, pozostała nazwa. Rusini po II wojnie światowej wyemigrowali do Ukraińskiej SSR w ramach wymiany ludności, a pozostałych w 1947 r. wysiedlono w ramach akcji "Wisła" na nasze Ziemie Odzyskane.


Barbara Węglarz
Samo nazwanie Rusią Szlachtowską zaledwie czterech wiosek łemkowskich też jest stosunkowo świeże - było pomysłem prof. Romana Reinfussa, który po raz pierwszy tej nazwy użył w 1936 r. dla zaznaczenia pewnych różnic w języku, stroju, obyczaju, budownictwie tej izolowanej enklawy od rdzennych Łemków zza Popradu. Sami siebie nazywali Rusinami lub Rusnakami, natomiast nazwę Łemki wprowadził w 1834 r. do literatury i potocznego użytku językoznawca Osyp Lewicki.

Co pozostało po społeczności zamieszkującej wsie: Jaworki, Szlachtową, Białą i Czarną Wodę, leżące w dolinie Ruskiego Potoku, dziś zwanego Grajcarkiem? Dwie cerkiewki, dwa cmentarze greckokatolickie, nazwy terenowe, stare dokumenty i zapiski, nieliczne już budownictwo, kapliczki i krzyże przydrożne - te ostatnie stanowią temat dzisiejszej niecodziennej wędrówki.

Kapliczki postawione były w określonej intencji, pierwotny ich zamysł zatracił się, bo i Rusinów prawie tu nie ma. Obecnie mieszkający w tych miejscowościach ludzie otaczają je dalej kultem religijnym, lecz już bez tego zamierzchłego podkładu. Budowano je w różnych intencjach, a stawiano najczęściej w pobliżu swoich domostw. - Co do niektórych kapliczek pozostał przekaz, może nie tyle historyczny, co ustny - mówi Barbara Węglarz, dyrektorka Muzeum Pienińskiego, etnografka zgłębiająca tę tematykę. - Kilkadziesiąt lat temu przekazano mi informację o kapliczce na Kozińcu w Jaworkach, powyżej dawnej mleczarni, i kapliczce w Czarnej Wodzie, nazywanej cerkowką. Zarówno jedna, jak i druga znajdują się w miejscu, gdzie miał wcześniej stać kościół greckokatolicki. Potem jakaś siła przemożna przenosiła zgromadzony materiał w to miejsce, gdzie obecnie stoi kościół w Jaworkach.

Wspomnieć trzeba, że kamień na budowę cerkwi sprowadzony został z Drużbaków. Charakterystyczną cechą kapliczek Rusi

Szlachtowskiej są Boże Męki (Boże Muki), kapliczki szafkowe stojące na słupie bądź z czasem zawieszone na drzewie - oczywiście, musiało to być drzewo, które miało odpowiedni wiek. Są one polichromowane, z płaskorzeźbami przedstawiającymi np. scenę adoracji Chrystusa na krzyżu przez Matkę Bożą i św. Jana, jak w Czarnej Wodzie. Swoiste i dość powszechne są także krzyże z malowanym wizerunkiem Ukrzyżowanego Chrystusa wycięte z blachy. - Kapliczka, która znajduje się w pobliżu wejścia do Homoli, słynęła z cudownego źródełka, które było w pobliżu - mówi Barbara Węglarz. - Woda z tego źródełka pomagała leczyć oczy. Figura Matki Boskiej znajdująca się w centrum Jaworek była postawiona przez Rusinkę, która wyjechała do Stanów Zjednoczonych i za zarobione tam pieniądze ufundowała posąg.

"Cerkowka" w Czarnej Wodzie ma wyposażenie - ołtarzyk i figury datowane (1876), znany jest autor. - Figuruje tam podpis Tomasz Wącha, ludowemu artyście nie zmieściło się pełne nazwisko, ale niewątpliwie jest to Wąchała, wzięty i prężny rzeźbiarz pochodzący z Tylmanowej - objaśnia pani Barbara. - To może również świadczyć o częstych kontaktach Rusinów z góralami szczawnickimi, łąckimi i dalej Lachami sądeckimi.

Ówcześni wędrowni artyści "obraźnicy" obracali się po różnych miejscach kultu religijnego i tam przede wszystkim przedstawiali swoje prace, ale i wędrowali od wsi do wsi, nosili obrazy na plecach i sprzedawali, tak też docierali na wioski Rusi. Kapliczki są różne, ale w większości artystycznie wypracowane. - To była kwestia zasobności portfela fundatora, na jakiego artystę mógł on sobie pozwolić - mówi Barbara Węglarz. - Bardzo ciekawa jest kapliczka znajdująca się u wejścia do Białej Wody, postawiona na posesji rodzinnej przez Tomko Bulaka, który sam wykonał całe jej wyposażenie.

Inna kapliczka w tym miejscu - znajdująca się przy obejściu Ikoniaków - miała nieciekawą historię tuż po wojnie, jak opowiada pani Barbara, była bezczeszczona przez pasterzy wypasających w pobliżu owce. Dziś kapliczka pełni już normalnie swoją funkcję religijną. Wszystkie kapliczki na Rusi są ślicznie wkomponowane w krajobraz.

Ostatnią na końcu wsi Czarna Woda jest kapliczka z figurą św. Barbary, z którą związana jest z kolei legenda zbójnicka, bo jak wiadomo jeden z najsłynniejszych zbójników karpackich Józef Baczyński osiadł w tej wsi i stąd ruszał na zbójeckie wyprawy. - Jedna z legend głosi, że pod tą kapliczką zakopane były zbójnickie dutki - mówi pani Barbara. Wszystkie kapliczki rusińskie są bardzo cenne, nie tylko dlatego, że mają swój wiek, ale dlatego, że oddają klimat zamieszkującej tu dawniej społeczności.

Tekst i fot. RYSZARD M. REMISZEWSKI
"Dziennik Polski" 2007-08-24

Autor: wa