Muzyczna Owczarnia jest jak świątynia muzyki

Z założycielem Owczarni Wieńczysławem Kołodziejskim rozmawia S. Zachwieja

Klub Muzyczna Owczarnia w Jaworkach, który Pan prowadzi, to fenomen w skali kraju. W ten weekend obchodził 10-lecie powstania. Jakie były jego początki ?
Wszystko zaczęło się w1997 roku, kiedy zakupiłem oryginalną jaworczańską bacówkę od Józia Stramy, bacy z Maruszyny, i postawiłem ją na mojej parceli w Jaworakch nad potokiem Biała Woda.
Adaptacja jej trwała kilka lat. Zawsze brakowało gotówki na szybkie zrealizowanie całego przedsięwzięcia. Pierwszy koncert odbył się w styczniu 1999 roku. Grał wówczas mój serdeczny przyjaciel Marek Raduli z Budki Suflera. Przez osiem lat  zagraliśmy, prowadzimy skrupulatnie kronikę, ponad 800 koncertów. Owczarnię odwiedziło w tym czasie ponad 60 tysięcy słuchaczy. Co takiego jest osobliwego, że potraficie przyciągnąć do siebie ogromną widownię bez mała z całej Polski. Myślę, że tym magnesem są dobre zespoły i gwiazdy muzyki pop, rocka, bluesa i jazzu. Prezentujemy różnorodną muzykę, nie ograniczamy się do jednego gatunku. Siłą naszą jest też sam obiekt, który po zakończeniu koncertu nie zamienia się w lokal do potańcówek i gier.To świątynia muzyki, w której po każdym koncercie przybywa nowych plakatów, zdjęć i pamiątek o zespołach.
Poza tym jest to miejsce edukacyjne. Od kilku już lat organizujemy letnie
„warsztaty muzyczne” dla uzdolnionej młodzieży. Bywa, że już zimą brakuje miejsc. Warsztaty prowadzą wybitni muzycy i teoretycy muzyki, najczęściej ze Śląskiej AkademiiMuzycznej. Są w Owczarni także ogólnopolskie plenery malarskie dla profesjonalistów.
Jaka publiczność najczęściej odwiedza Muzyczną Owczarnię?
Z przykrościąmuszę powiedzieć, ale najrzadziej odwiedzają nas osoby z małych miast. Dzieje się tak za sprawą telewizji, która propaguje muzykę niedobrą, muzykę, która jest na antenie rok lub dwa lata i pozostawia trwały ślad w złej edukacji muzycznej wśród słuchaczy. My proponujemy zespoły i wokalistów, którzy może nie są jeszcze odpowiednio wypromowani, ale grają dobrą muzykę. Pokazujemy ich w internecie. I tego nasza publiczność od nas oczekuje. Przyjeżdżają z daleka, zatem muszą gdzieś się podziać po koncercie. Wiele osób łączy udział w koncercie z odpoczynkiem. W wiosce wynajmują pokoje i weekend spędzają na łonie natury. A że jest tu pięknie, nikomu o tym nie muszę przypominać, bo w większości każdy wie o urokach rezerwatów Homole, Białej Wody i Małych Pienin.

Stanisław Zachwieja

Autor: "Gazeta Krakowska" 2009-01-30